Trzeba przyznać, wyglądało to dość ujmująco. Ale nie na tyle, aby mogło to kogoś w głębszym stopniu poruszyć. Znajdujemy się w Seattle, a tutaj to dość pospolity widok. Kilka dni pada, potem przez kilka następnych świeci słońce. Da się przyzwyczaić.
Jednak mimo sprzyjających warunków powietrze z wielkim trudem wypełniało moje płuca, a krew coraz szybciej buzowała w żyłach. Odgarnęłam kosmyk włosów z czoła i po raz kolejny przyspieszyłam kroku zaciskając szczęki. Ten piskliwy głosik, który mimo odległości ciągle doskonale słyszałam, przyprawiał mnie o coraz większe zdenerwowanie.
Na moje szczęście "wspaniała" Elizabeth Broth, zaraz zaszczyci nas, a raczej mnie, bo mojemu bratu najwyraźniej odpowiada jej towarzystwo, swoim pożegnaniem i ruszy dupę w stronę zupełnie inną niż ja i Darren, co niezmiernie mnie cieszyło.
Nasza trójka zatrzymała się koło pubu "No Limit", którego neonowy szyld rzucał się w oczy nawet w świetle dnia. Blondynka objęła czule Darrena i złożyła pocałunek na jego ustach. Na ten widok przewróciłam oczami, powstrzymując odruch wymiotny. Nie chodzi o pocałunek. Chodzi o to, że z nią. Większego pustaka niż ona nie znam, a faceci uganiają się za nią jak za światowej klasy modelką.
Dziewczyna w końcu oderwała się od ust bruneta i spojrzała na mnie po czym wyciągnęła ręce w moim kierunku, najpewniej oczekując uścisku na pożegnanie.
-Do zobaczenia, Kate - Powiedziała słodko.
-Katelyn. - Poprawiłam ją, zakładając ręce na piersiach. -Tak mam na imię.
-Co za różnica, w skrócie też brzmi ślicznie.-Widząc, że "misia" nie będzie, założyła dłonie na biodrach.
-Wazelinka na mnie nie działa. -Prychnęłam a jej wyraz twarzy najpierw wydał mi się zaskoczony, a potem jakby lekko urażony.
-Dajcie sobie spokój. -Chrząknął chłopak, stając obok mnie. -Do kiedy indziej.
-Zadzwonisz? -Zapytała powoli idąc w przeciwnym kierunku.
-Mhm. -Mruknął niewyraźnie. Doskonale to znałam i wiedziałam, że laska raczej nie ma co liczyć na troskę ze strony mojego brata. Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam na niego wymownie.
-Idziemy? -Zapytał marszcząc brwi.
-Yeep. -Wsunęłam dłonie do kieszeni mojej bluzy, chcąc wymacać, czy jest tam to, co ma się tam znajdować. I rzecz jasna było.
Popchnęłam drzwi lokalu, a następnie weszłam wraz z Darrenem. Tutaj zawsze dokonywaliśmy szybkiej i bezproblemowej wymiany z paroma typkami. Można by rzec stałymi klientami. Oni dawali kasę, a my odpowiedni towar i wszyscy byliśmy zadowoleni. Terminy kiedy tam wpadaliśmy były zawsze takie same. Poniedziałek 16 i środa 19, a oni musieli się dostosować. Ryzyko przypału było niemal zerowe. Brak monitoringu i kelner, który sam nie raz coś od nas brał.
Skierowaliśmy kroki do zacienionego stolika w samym kącie pomieszczenia, przy którym siedziało już dwóch facetów, których doskonale znałam z widzenia. Zamówiliśmy po drinku, żeby nie wzbudzać podejrzeń, po czym dokonaliśmy szybkiej transakcji, bez zbędnych słów. Kasa się zgadzała, to najważniejsze.
Zabawiliśmy tam jakieś 15 minut po czym najzwyczajniej w świecie wyszliśmy. Będąc już na zewnątrz mieliśmy zamiar zagłębić się trochę w miasto i odwiedzić parę standardowych miejsc. Jednak zatrzymało mnie gwałtowne pociągnięcie za ramię. Odwróciłam się zaskoczona w tamtym kierunku i moim oczom ukazał się wysoki brunet o nieco ciemniejszym kolorze skóry, niż większość tutejszych ludzi. Jakby Latynos. Spojrzałam na niego pytająco a on zlustrował wzrokiem mnie, a potem spojrzał na Darrena, który szedł, najwidoczniej nie widząc ze nie ma mnie już obok niego.
-Ze skrajności w skrajność -Parsknął kpiąco i uśmiechnął się słabo, a na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że fałszywie.
-Co ty pieprzysz? -Zmarszczyłam czoło i wykrzywiłam usta w grymasie. Kim on do cholery był?
-Do zobaczenia niebawem Arrow. -Obrzucił mnie szybkim spojrzeniem, a następnie odwrócił się i odszedł zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Kim on jest i skąd zna moje nazwisko?! Pedofil jakiś czy co? Albo jakiś prześladowca? Co to kurwa było?
Szybkim krokiem wróciłam do brata, a na głowę wrzuciłam kaptur. Chrząknęłam, chcąc aby na mnie spojrzał.
-Co jest ? -Zapytał spoglądając na mnie przelotnie.
-Nie widziałeś tego, no nie ?
Spojrzał na mnie pytająco i dało się zauważyć, że nie wie o czym mówię.
-Zresztą nie ważne -potrząsnęłam głową i spojrzałam przed siebie.
-Chyba jednak ważne, skoro wyglądasz na zdezorientowaną. Mów.-Stanął przede mną, zmuszając mnie do zatrzymania się i spojrzenia na niego.
-Jakiś chłopak mnie zaczepił. Ale to było dziwne. Znał moje nazwisko. -Zmarszczyłam brwi i przewróciłam oczami.
-Co mówił? -Jego głos spoważniał tak samo jak wyraz twarzy.
-Powiedział jedynie "Ze skrajności w skrajność" a potem, że niedługo się znowu spotkamy czy coś takiego. -Machnęłam ręką, bo w tym momencie nagle zrobiło mi się to obojętne. Przejmuje się jakimś idiotą. Jednak reakcja Darrena była dość dziwna. W pierwszej chwili otworzył szeroko oczy, a przez jego twarz przebiegł cień zaniepokojenia. Otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, jednak szybko je zamknął i jak gdyby nigdy nic odwrócił się i zaczął iść.
Dogoniłam go szybko i chwyciłam za rękaw.
-O co chodzi ? -Prawie krzyknęłam
-O nic - Warknął i wyrwał rękaw z mojej dłoni. -Po prostu to nie jest normalne.
Miałam ochotę dalej drążyć temat, ale wiedziałam że to nie ma sensu. I tak wiedziałam, że coś ukrywa, ale prędzej czy później dowiem się o co chodzi.
Od Autorki:
Jeju jaki ja mam sentyment do tego opowiadania! Boże, boże ♡ mimo, że rozdziały były króciutkie, mimo że jestem cholernie zła na siebie, o brak opisów, które mogłam tutaj dać to i tak jestem cholernie dumna z tego ff ♡ Miałam na to nawet oryginalny pomysł. Cóż, nadal mam, w końcu dlatego je wznowiłam ^_^ moja wena rozsadza moją głowę, jednak fakt, że nie mam tutaj laptopa nie pomaga. Kiedy mam pisać przed dużym ekranem, łatwiej mi używać trudnych słów i przypominam sobie więcej synonimów, a przed telefonem to trochę lipa :c Ale obiecuję, że jak wrócę do domu, to pojawią się takie rozdziały, że oho haha :D
~Wasza Victoria ♡ ~